2017-06-05 10:55:00 UG Lipowa 2490
Odszedł poseł, senator Władysław Bułka. Jutro w Lipowej odbędzie się pogrzeb.
W sobotę dotarła do nas smutna wiadomość. W wieku 81 lat odszedł zasłużony mieszkaniec Gminy Lipowa Pan Władysław Bułka, polityk, dziennikarz i związkowiec, poseł na Sejm II i III kadencji, senator V kadencji. Jego pogrzeb odbędzie się jutro, 6 czerwca, o godz. 15 w Parafia p.w. św. Bartłomieja w Lipowej.
Mieszkający w Lipowej polityk, pisarz, dziennikarz, regionalista, samorządowiec, działacz społeczny, sportowy, badacz historii, wydawca. Pana Władysława Bułkę opisać można na wiele sposobów. Tak bogatym życiorysem mógłby obdzielić kilka osób. Założyciel Gazety Żywieckiej i jej pierwszy redaktor naczelny. Roku temu, kiedy z okazji 80. urodzin odwiedził go z życzeniami od mieszkańców Wójt Jan Góra, wówczas mimo słusznego wieku humor Pana Władysława nie opuszczał. Na pytanie, co teraz porabia, odpowiada w swoim ulubionym stylu, starym góralskim dowcipem: - Różnie, jak mam czas, to siedzę i myślę, a jak nie mam, to tylko siedzę.-
W maju 2015 roku wywiad z Panem Władysławem dla naszej gazetki „Echo Gminy Lipowa” przeprowadziły ówczesne uczennice Gimnazjum im. Jana Pawła II w Twardorzeczce Joanna Piątek i Łucja Majcherek. W rozmowie z nimi Pan Władysław tak wspomniał swoje szkole lata - W szkole byłem aktywny. Czułem, że coś trzeba robić. Nigdy nie czekałem, nie siedziałem w kącie. Chodziłem z inicjatywami do kierownika. Mieliśmy wspaniałego człowieka, Eugeniusza Wnętrzaka, który znał nasze słabości, nasze dobre i złe strony. Byłem szefem harcerstwa, a w szkole byłem jedynym uczniem, który dostał stypendium. Kiedyś podpadliśmy u kierownika, graliśmy w karty. Widział nas, ale tylko mnie zawołał, upomniał i na drugi dzień sprawa się uspokoiła. To on postarał się o stypendium dla mnie. Do końca roku szkolnego dostawałem 368 zł. Jeden jedyny w szkole i to nie, jako najlepszy uczeń, tylko taki z uznania kierownika. A potem do jakiejś szkoły trzeba było iść. Odradzali mi budowlankę. Nie chcieli mnie tam puścić, ale ja się uparłem, wziąłem dokumenty i pojechałem do Żywca. Pierwszy raz sam. Myślałem, że się zgubię. I szedłem od stacji w kierunku rynku. W Zabłociu była szkoła papiernicza, pomyślałem stąd trafię do stacji i tam złożyłem dokumenty. Zostałem przyjęty. Zacząłem edukację w szkole papierniczej w Żywcu z praktyką w fabryce papieru. Rodzice cieszyli się, że będę miał pracę pod dachem i nie będę musiał w polu pracować. Ale mnie już korciło. Postanowiłem zorganizować ludowy zespół sportowy. Boisko zbudowaliśmy , skocznię narciarską. Założyłem też zespół artystyczny, gdzie później wystawiliśmy „Wesele Jagny” i „Diabeł pod Pilskiem”. Kapitalnie to szło. No i to tak trwało do wojska.-
Pytany w tej rozmowie o swój związek z Lewicą odpowiadał - Ja od początku byłem związany z lewicą. Gazeta, w której pracowałem tak mnie jakoś ukierunkowała. Po wojnie była bieda i hasła komunistyczne wydawały się słuszne, pozytywne. Nie poszedłem do PSL ani do Stronictwa Demokratycznego, tylko do lewicy, nie było innej możliwości. Wiedziałem, że przed lewicą stoją duże szanse na rozwój i popierałem ten program. To miało być dla ludzi, niestety nie wszystko było słuszne. Pamiętałem o słowach ojca, który mówił jak do wojska szedłem: „Do przodu się nie pchaj, z tylu nie zostań, kaprala słuchaj, a swoje sobie rób”. To taka teza mi przyświecała w życiu i dobrze na tym wychodziłem.-
Na koniec rozmowy Joanna i Łucja zadały pytanie, które dziś wydaje się szczególnie ważne, „Czyli spełnił Pan swoje marzenia?”. Pan Władysław odpowiedział krótko - Faktycznie to, co zaplanowałem, przeszło moje oczekiwania. Cieszę się z tego.-.
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: zywiec.super-nowa.pl